Karnawał na Maderze spędziliśmy w Funchal. Tu się dzieje najwięcej. Nic dziwnego, przecież to stolica.
Ale w większości miast i miasteczek odbywały się karnawałowe parady, koncerty, różnorakie atrakcje.
Na głównym deptaku w centrum Funchal rozstawiono stoiska z jedzeniem i napojami, głównie wyskokowymi.
Był też duży namiot ze sceną, na której odbywały się koncerty czy przedstawienia. I przez kilka godzin dziennie animacje dla dzieci.

Karnawał w tym roku (2023) trwa od 15 do 26 lutego. Skorzystaliśmy całkiem sporo. Cieszę się, że mogliśmy po raz pierwszy brać w nim udział.
W poprzednim roku chociaż byliśmy na Maderze, to karnawału nie było. Został odwołany ze względów epidemiologicznych.




W tym roku skupiliśmy się na atrakcjach skierowanych do dzieciaków. Zabawy ruchowe, mimowie, wielkie bańki, przedstawienia, malowanie buziek, robienie masek… to tylko niektóre z dostępnych.
Dzieciaków korzystających nie było bardzo dużo, zwłaszcza w ciągu dnia, głównie turyści. A animatorów wielu, więc dzieciaki czuły się naprawdę w centrum zainteresowania.

W piątek odbyła się parada karnawałowa dzieci- poprzebierane dzieciaki z różnych przedszkoli i szkół przemaszerowały przez centrum Funchal.
Było głośno, było kolorowo. Nawet niewielki deszcz nie przeszkodził w paradzie.




Po paradzie dzieci z nauczycielami wróciły do szkół i przedszkoli, a dzieciaki- turyści i dzieci edukacji domowej ( byliśmy z grupką znajomych) poszalały przy dźwiękach orkiestry dętej.




Główną atrakcją karnawału jest parada odbywająca się w sobotę wieczorem główną nadmorską ulicą.
Tam dopiero było głośno, kolorowo i tłumnie.
Rozpoczęło się ze sporym opóźnieniem ponad półgodzinnym. A że nasza miejscówka była na górce przy pałacu São Lourenço, mniej więcej w połowie trasy, to musieliśmy poczekać jeszcze dłużej, zanim czoło parady do nas dotrze.
Oglądaliśmy paradę z pewnego dystansu. Głównie ze względu na dzieciaki. Byliśmy z kilkoma rodzinami znajomymi.
Można było oczywiście 1-2 h wcześniej zająć miejsce przy barierkach albo kupić miejsce na loży widokowej. Jednak żadne z naszych dzieciaków nie wystałoby czy wysiedziałoby kilku godzin w jednym miejscu, po to tylko by patrzeć na poprzebieranych, tańczących ludzi.
A tak, to kto chciał, mógł podejść bliżej, wcisnąć się w tłum i chwilę popatrzeć z bliska na barwny korowód. A potem wrócić do zabawy w ganianego po trawie czy do wspinania się na drzewo z innymi dzieciakami.
My do końca parady nie wytrwaliśmy. Po dwóch godzinach taksówką pojechaliśmy do domu. Ale głośna muzyka z miasta była słyszalna przez okna ( mimo odległości prawie 2 km) przez kilka godzin jeszcze.








We wtorek odbyła się jeszcze parada „Trapalhão”, nazwijmy to w wolnym tłumaczeniu „kpiarzy, błaznów, przebierańców, oszukańców”. Każdy może w niej wziąć udział, również turyści. Warunkiem jest przebranie i zgłoszenie się do zapisu w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, w dniu parady.
Główne wątki prześmiewcze, które zrozumiałam, mimo bycia obcokrajowcem, to
wątek polityczny, łącznie z włożeniem kukły polityka do trumny i podawanie jej diabłowi,
służba zdrowia doprowadzająca ludzi do śmierci,
i ,ciekawe dla mnie, pogrzeb kości. Skojarzyła mi się ze zwyczajami ludowymi, w niektórych regionach Polski, ale nie ostatkowymi, ale wielkanocnymi- pogrzeb śledzia i żuru. Nie wiem, jakie dla Maderczyków ma znaczenie ten pogrzeb kości (wyglądały jak kości krowiej nogi). Zagadka do sprawdzenia w przyszłości.
Za udział w paradzie Trapalhao można było zdobyć nagrodę w 4 kategoriach.
W pozostałych maderskich miasteczkach różne parady odbywały się w innych terminach. Jeśliby ktoś chciał, mógłby przez cały tydzień oglądać parady w innej miejscowości. Udział w paradach biorą głównie miejscowi ludzie, nie tylko profesjonalni tancerze. Dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy, kobiety, mężczyźni, osoby poruszające się na wózkach, o kulach…
Co ciekawe, obchody karnawałowe nie skończyły się przed Środą Popielcową, faktycznym początkiem Wielkiego Postu.
Zaplanowane są do niedzieli. Już bez wielkich parad. Ale z codziennymi koncertami i wieczornymi pokazami grup, które brały udział w paradzie.
Ja osobiście czekam już jednak na ciszę, wszechobecne dźwięki samby z głośników w centrum, po kilku dniach są już dość męczące. Mam wrażenie, że ciągle ta sama płyta idzie.
Podsumowując i odpowiadając na tytułowe pytanie.
Moim zdaniem przynajmniej raz z dzieciakami taką formę karnawałowej zabawy zobaczyć warto. I pokorzystać z tych wszystkich atrakcji zaplanowanych dla dzieci i dorosłych, w które miasto Funchal i władze Madery wkładają wiele funduszy i wysiłku.
A wszystko po to, abyście, Drodzy Czytelnicy, zechcieli na tę piękną wyspę przybyć ( przylecieć, przypłynąć) i razem poświętować.