Wczoraj, po raz pierwszy chyba, po załatwieniu sprawy na mieście, od dzieci wyszło pytanie „Co teraz zwiedzamy?”.
Na propozycję pobliskiego muzeum Miasto Cukru, oboje się od razu zgodzili.
Znajduje się ono w centrum Funchal, niedaleko katedry. Przechodziliśmy tamtędy wiele razy, a nie zauważyliśmy.
Wstęp jest darmowy.

W piwnicach znajduje się głównie kolekcja znalezisk z wykopalisk spod domu jednego z kupców maderskich.

Zainteresowanie wzbudziła odbudowana cysterna/studnia, do której można zajrzeć dzięki lustru, zawieszonemu powyżej.


I oczywiście kolekcja naczyń, w których nadawano masie cukrowej formę bryły. Łatwiejszej do transportu.
Najciekawsze było dla dzieciaków współczesne naczynie i bryły cukru do oglądania. Można było też dotykać. Nie wszyscy powstrzymali się przed uszczknięciem okruszka.




Można też zobaczyć odtworzone naczynia z fajansu portugalskiego i chińskiej porcelany.
Na zdjęciach obserwowaliśmy jakie trudne jest znalezienie pasujących do siebie fragmentów, spośród wielu wydobytych skorup.


Muzeum było zalane w czasie powodzi w 2010 roku. Fragment ekspozycji stanowią zdjęcia z tego okresu, i dokumentacja pracy restauratorów nad przywróceniem eksponatów do jak najlepszego stanu.


Muzeum jest niewielkie. Tablice opisane są po portugalsku. Przy wejściu można wziąć konspekt w innym języku. My wzięliśmy w angielskim, ale tekstu było tak dużo, że dzieciaki nie były zainteresowane czytaniem. Wolały samodzielnie sale eksplorować. Eksponaty mają opisy portugalskie i angielskie.

Może jeszcze kiedyś tam wrócimy, albo chociaż ja sama. Historia wykopalisk i praca archeologów jest dla mnie ciekawa. A tym razem niewiele zdążyłam się dowiedzieć, chodząc za dziećmi od eksponatu do eksponatu i odczytując im to, co je zainteresowało.