
Takie pytanie zadał mi niedawno znajomy z Teneryfy ( od tego roku szkolnego zaczęli ED ze swoimi dziećmi 1 i 3 klasa SP). I nie byłam w stanie na nie precyzyjnie odpowiedzieć. Bo nie trwa to u nas „od-do”. Jakoś tak bardziej, jak życie i dzień niesie. Staram się po śniadaniu taki czas na wspólną pracę i naukę zorganizować, ale nie codzień się udaje.
Bo np. Młodsza jest w tej chwili zajęta lepieniem z plasteliny i nie chce przestać. A w sumie dlaczego miałaby przestawać, skoro to lepienie poprawia sprawność jej dłoni i przygotowuje je do pisania?
Czasem nauki jest też u nas wspólne, głośne czytanie. Przeze mnie dzieciom. O dziwo, nie jestem w tym zbyt dobra, nie umiem nadawać głosów bohaterom, ale dzieciaki i tak to lubią, a ja bardzo cenię sobie ten czas. Przed spaniem czytam prawie codzień Młodszej. W ciągu dnia też zdarzają się nam takie „seanse”. Staram się zgadzać, kiedy tylko Młodsza mnie o to prosi. Starszy nie jest już za bardzo zainteresowany, woli czytać sobie sam, ale czasem się dosiada.
Lektury mamy bardzo różne. Dziś była gazetka Lego Explorer i rozdział książki „Morskie bałwany” Natalii Przeździk. Wczoraj trzy książeczki z Żubrem Pompikiem( To jest hit, bo wiedza o przyrodzie sama wchodzi do głowy). W poprzednim tygodniu „Zerko czyli Trzy dni w Karlikanii” Władimira Lowszyna- fajnie opisane niektóre koncepty matematyczne.
Zaskakuje mnie często, jak dużo Młodsza wynosi z takiego czytania głośnego, albo słuchania audiobooków. W sobotę zaskoczyła mnie w Muzeum Narodowym przy obrazie pod tytułem chyba „Rycerze grający w kości”, że ona wie, co to za gra, bo słyszała w książce „Zygmuncie, i kto tu rządzi?” Grażyny Bąkiewicz z cyklu „Ale historia…”
Do tego dochodzą jeszcze wspólne zakupy, załatwianie spraw różnych, prace domowe- to też czas nauki.
I rozmowy na różne tematy i odpowiedzi na niezliczone pytania– pod warunkiem, że jestem w stanie i chcę przerwać to, co akurat robię i poświęcić należną uwagę pytaniu czy stwierdzeniu małego myśliciela, odkrywcy i naukowca w jednym.
Dlatego właśnie tak trudno mi określić, ile czasu zajmuje nam nauka z Młodszą. Nie mamy godzin lekcyjnych i dzwonków. Chociaż byłoby to czasami wygodniejsze dla mnie. Zrobić swoje, omówić tematy, wykonać ćwiczenia- dwie, trzy godziny i koniec.
Na ten moment najbliższą prawdy odpowiedzią będzie chyba- od obudzenia się do zaśnięcia– chociaż w nocy nauka też trwa, kiedy mózg przetwarza doświadczenia całego dnia 😉