Edukacja domowa i podróże.

Madera w maju

Wbrew pozorom warstwy słownej, edukacja domowa świetnie łączy się z podróżami.

Sama nazwa „edukacja domowa” jest myląca. To taki skrót myślowy. Ten „dom” jest tym, co przejmuje odpowiedzialność za edukację dziecka, a nie tylko miejscem, gdzie się ta edukacja odbywa.
W języku angielskim jeszcze chyba węższe określenie- homeschooling.
Już chyba lepsza i bardziej oddająca realia, jest nazwa wynikająca z ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe- spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą.
Bo w naszym kraju każdy ma prawo do nauki wynikające z konstytucji oraz obowiązek nauki i szkolny.

Prawo oświatowe Dz.U.2021.1082 t.j. akt obowiązujący
Wersja od: 1 września 2022 r.
Art.  35.  [Obowiązek szkolny]
1. Nauka jest obowiązkowa do ukończenia 18. roku życia.
2. Obowiązek szkolny dziecka rozpoczyna się z początkiem roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 7 lat, oraz trwa do ukończenia szkoły podstawowej, nie dłużej jednak niż do ukończenia 18. roku życia.

Spełnianie obowiązku poza szkołą, czyli de facto wszędzie, gdzie możemy umożliwić naszym dzieciom spełnianie tego obowiązku, czyli uczenie się i przygotowanie do zdania egzaminów klasyfikacyjnych, a poza tym szukanie i rozwijanie pasji.

Nie musimy ciągle siedzieć w domu, żeby przerabiać lekcje, tak samo, jak w szkole.

Pierwszą naszą podróżą po oficjalnym podjęciu edukacji domowej we współpracy ze Szkołą Daniel, był wyjazd we wrześniu do Chorwacji.
Wrzesień jest super na Chorwację. Pogoda nadal piękna, woda w Adriatyku cieplutka, figi dojrzewają, a większość turystów z rodzinami wróciła już do siebie, bo dzieciaki do szkoły trzeba wysłać.
( Co ciekawe, Chorwaci nie mają tak fajnie, jak my w Polsce i nie mogą prowadzić edukacji domowej dla swoich dzieci- o czym dowiedziałam się od Eduarda-Chorwata poznanego na Maderze).

Dużym plusem ED, jest możliwość ruszenia w podróż poza szczytem sezonu turystycznego, skorzystania z lepszych cen, i więcej swobody i spokoju, jeśli lubimy mniej ludzi w okolicy, gdzie wypoczywamy i zwiedzamy.
Albo korzystając z dni roboczych, a nie tylko z sobót i niedziel, co jest warte rozważenia nawet w kwestii muzeów. `Mamy porównanie takiego zwiedzania i jeśli możemy to unikamy weekendów.

Naukę w ED możemy prawie dowolnie rozłożyć, żeby sobie zapewnić czas zupełnie wolny na podróż. Jeśli chcemy wtedy skupić się na poznawaniu świata, ludzi, nauce w praktyce. Naukę stricte do egzaminów można nadrobić przed lub po podróży.

A jeśli planujemy dłuższą podróż, możemy naukę zabrać ze sobą. Zależnie od tego, nad czym i jak dziecko lubi i chce pracować, zabieramy to, co nam potrzebne. Pomocne dla nas w nauce w podróży są audiobooki, ebooki i wszelkie pomoce i źródła cyfrowe.

Jednak przy długim wyjeździe, jak nasz obecny na Maderę, na kilka miesięcy, bierzemy ze sobą też fizyczne pomoce- głównie książki i podręczniki, bo dzieci lubią z nich korzystać. A dla mnie też jest to wygodne.
Fakt, że przez to bagaż nasz waży trochę więcej( chociaż zmieściliśmy się w sumie w 60 kg- ja i dzieciaki, bo mąż ma swoją mini walizeczkę).

Podróżować zawsze warto, w miarę swoich możliwości. Nawet jeśli miałaby to być wyprawa do sąsiedniego miasta, muzeum czy parku narodowego. Plusy podróżowania są na tyle znane i doceniane, że nie trzeba ich tu wymieniać.

Dla mnie najistotniejsze jest chyba poznawanie drugiego człowieka i jego kultury w miejscu jego życia. Już dawniej lubiliśmy wynająć apartament w AirBnB ciut dalej od turystycznej strefy, zrobić zakupy w zwykłym spożywczaku, pójść na mszę w lokalnej parafii. Wtedy rzeczywiście czuję, że jakieś miejsce choć trochę poznałam, jeśli dzieliłam w jakoś sposób życie z miejscowymi.
Fakt, że do tej pory poznawaliśmy głównie kraje europejskie.
Mimo to, bardzo jest ciekawe, że nawet w ramach tego samego kontynentu ludzie jednocześnie tak bardzo się różnią i są do siebie tak podobni.

Podsumowując edukacja domowa jest korzystna
przy podróżach bliskich i dalekich.
Przy krótkich i przy długich.
I w kraju, i za granicą.

Podróże świetnie łączą się z edukacją. Uzupełniają ją, zastępują, sprawdzają w praktyce.
Jak lepiej poznawać geografię, przyrodę, etnografię, religie, historię, kulturę, języki niż właśnie podróżując?

Technicznie dla nas pewnym minusem była konieczność dostosowania się do zdawania egzaminów w szkole. Była to cała wyprawa z Suwalszczyzny pod Warszawę.
Przy okazji korzystaliśmy z uroków Warszawy- muzea, zoo, Kopernik, dawni znajomi…były to plusy.
Jednak dotarcie na egzamin z Madery jest już trudniejsze.
Więcej zmiennych. Większy koszt. Dłuższą podróż. Większe ryzyko opóźnień.
Dlatego zmieniliśmy szkołę na taką, w której egzaminy przez internet są standardem, nie opcją na czas pandemii.

To wspaniałe, że edukację domową łatwiej dopasować do naszego pomysłu na życie niż zmieniać szkoły stacjonarne.

A jak Wy radzicie sobie z podróżami? Lubicie egzotyczne czy swojskie?
Jeśli jeszcze nie korzystacie z ED, to jak sądzicie, czy ED byłoby Wam pomocą czy przeszkodą do podróży? Podzielcie się w komentarzach.

Opublikowane przez burnevel

Kobieta, Żona, Mama, Edukatorka Domowa, Pani Domu, piszę jako Burnevel o moich doświadczeniach i poszukiwaniach Dobra, Prawdy i Piękna. Mieszkam część roku na Suwalszczyźnie, a część na Maderze, w międzyczasie odwiedzając inne regiony Polski i świata.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s