Nasza droga do zamieszkania na Maderze.

Pierwszy raz polecieliśmy na Maderę w styczniu 2018r, z dwulatką i ośmiolatkiem. I od razu na miesiąc. W mieszkanku w Funchal, blisko plaży Formosa. Wtedy auto mieliśmy tylko kilka dni wynajęte, to poznawaliśmy głównie Funchal, z pomocą komunikacji miejskiej. Ta podróż to był pierwszy krok w realizacji celu mojego męża – zima w ciepłych krajach.

A dlaczego Madera, a nie gdzieś dalej?
* bo to jeszcze Europa
* bo jest ciepło cały rok, ale rzadko upalnie (choć przy pierwszym pobycie było nawet chłodno w nocy i wilgotno)
* bo podróż docelowa nie jest bardzo długa, a ja mam problemy z długimi lotami.

Drugi raz byliśmy na Maderze przez styczeń 2020. Tym razem w domku w Estreito da Calheta, bardziej zachodnia część wyspy. Auto było niezbędne, bo bez niego, nigdzie byśmy się nie ruszyli.
Wracaliśmy z widmem koronawirusa przed oczami. Na lotnisku w Lizbonie widzieliśmy pierwsze osoby w maseczkach i było dziwnie.

Skrótowo można powiedzieć, że m.in. koronawirusowa sytuacja pchnęła nas do decyzji o wyprowadzce z Warszawy i powrotu na rodzinną Suwalszczyznę, z planem budowy tam domu.

Plan upadł, po sytuacjach problemowych na białoruskiej granicy( dość blisko nas) i odkryciu, że odległość od stolicy nie służy pracy męża. Choć ogromnym plusem była bliskość rodziny mojej i męża przez te półtora roku. Rozważaliśmy powrót do Warszawy przez chwilę, a potem, pod koniec 2021 padł pomysł- czemu nie Madera? Zamiast budować dom w Polsce w niepewnych czasach i miejscu przygranicznym, może możemy kupić sobie schronienie na Maderze?

I tak w sumie, to już w tym roku na Maderze byliśmy prawie 3 miesiące.
Pierwszy raz polecieliśmy (bilety lotnicze mieliśmy już dawno) dokładnie w dniu zaatakowania przez Rosję Ukrainy. W niepewności, czy nie będziemy musieli zostać od razu na dłużej.
Podczas tego pobytu, zgodnie z planem z końca 2021, szukaliśmy mieszkania do kupienia w Funchal z pomocą polskiej agentki nieruchomości ( Dziękujemy, Kasiu!). Kupiliśmy to mieszkanie decydując się na nie po pierwszym oglądnięciu. Już po zdjęciach widzieliśmy, że to może być to.
Warunek był taki, żeby nadawało się do zamieszkania, bez dużych nakładów finansowych.
Nie mogliśmy jednak w nim od razu zamieszkać. Poprzedni właściciel potrzebował około 2 miesięcy na wyprowadzenie się.
Na koniec marca wróciliśmy do Polski.
A po Wielkanocy od razu polecieliśmy na Maderę.
Dwa tygodnie w jednym airBnB, blisko nowego mieszkania, poznając okolicę.
Dwa tygodnie kolejne w tym samym airBnB, co w marcu, znowu przy Formosie.
W końcu 9 maja odebraliśmy klucze do mieszkania.
Warunki mieliśmy trochę „spartańskie” przez maj.

Okazało się, że wcale nie jest tak łatwo kupić brakujące meble i rzeczy.
Nie znając prawie portugalskiego.
Nie znając sklepów.
Nie znając ich lokalizacji ani asortymentu.
Kierując autem po Funchal z lękiem przed ruszaniem pod górkę.
Trafiając na godziny sjesty w niektórych sklepach.
Ciągając ze sobą dzieci w większość miejsc.
Załatwiając formalności urzędowe i pobytowe ( to temat na kolejny wpis)
Pomagając w międzyczasie synowi przygotować się do ostatnich egzaminów.
Zwiedzając wyspę.
Mając na liście ze 100 rzeczy do kupienia.
Nie mogąc znaleźć tego, co się podoba mężowi i żonie jednocześnie.
Nie mając możliwości kupienia mebli na zamówienie, bo dostawa 1,5-3mcy, a my musieliśmy na początku czerwca wrócić na egzaminy i lato chcieliśmy w Polsce spędzić.

Zdołaliśmy przed wprowadzeniem kupić łóżka i pościel, które dostarczono nam 10 maja
( z tym dniem wiąże się jeszcze jedna przygoda moja, dość przykra. Choć z perspektywy czasu trochę już zabawna. Ale o tym kiedy indziej, jak nie zapomnę),
a bez stołu chyba jeszcze z dwa tygodnie żyliśmy.
Nawet gości z Polski zdążyliśmy przyjąć w tych warunkach.
Pozostałe rzeczy kupowaliśmy stopniowo.
Ale w ciągu miesiąca nie udało się wszystkiego.

Wracając do Polski zostawialiśmy mieszkanie pod opieką koleżanki Polki mieszkającej na Maderze na stałe. Nadal bez lamp w 3 pokojach, bez jadalni i wielu innych potrzebnych rzeczy.

Nie wiem, czy cokolwiek innego przychodzi mi tak trudno, jak konieczność dokonywania wyboru w czasie zakupów. Chyba, że konieczność załatwiania spraw przez rozmowę telefoniczną.

Teraz wróciliśmy na wyspę.
Trzy dni temu.
I co ja robię?
Nawet na plaży jeszcze nie byłam i oceanu nie dotknęłam.
A codziennie jeżdżę po sklepach, szukając kolejnych rzeczy do mieszkania.
Dziś byłam dwa razy.
Raz z dziećmi, raz z mężem.
Wyprawa z mężem bardzo owocna, bo udało się nam wybrać podobający się nam obojgu strategiczny mebel- stół do jadalni.
Od wtorku będą u nas goście przez dwa tygodnie i fajnie będzie móc z nimi zjeść przy dużym stole, a nie cisnąć się w kuchni w 8 osób (4+4) przy stole 120/70 lub jeść na zmiany.

Plan od przyszłego tygodnia, to zwiedzanie wyspy z gośćmi i w międzyczasie dalsze formalności załatwianie.
Kilka spraw urzędowo- mieszkaniowych jeszcze zalega.

Jeśli masz chęć otrzymywać moje dalsze opowieści o naszym życiu i edukacji domowej na Maderze na swojego maila…

Opublikowane przez burnevel

Kobieta, Żona, Mama, Edukatorka Domowa, Pani Domu, piszę jako Burnevel o moich doświadczeniach i poszukiwaniach Dobra, Prawdy i Piękna. Mieszkam część roku na Suwalszczyźnie, a część na Maderze, w międzyczasie odwiedzając inne regiony Polski i świata.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s