Dzisiaj kolejny tekst zainspirowany ankietą otrzymaną od studentki pedagogiki.
Dobrze czasem otworzyć maila od nieznajomej osoby. Oczywiście, z rozsądkiem.
Wracam myślami do doświadczeń z synem w klasach 1-3. Teraz jest w 7 klasie. Trochę się zmieniło od tamtej pory.
Pomijając już fakt, że syn i córka mają zupełnie różne zainteresowania i uczą się inaczej.
Dostępność pomocy naukowych też się trochę zmieniła.
Pozostałe zmiany wymusza nasz tryb życia i wybór życia w dwóch krajach.
Nie da się posiadać dwóch kompletów wszelkich potrzebnych pomocy naukowych w obu domach.
A nawet jakby się dało, to okazało się, że córka części z nich nie potrzebuje, bo uczy się bardzo dużo „przy okazji”, ale też przy starszym bracie.
Zostawiłam sobie sporo pomocy, własnoręcznie robionych dla Starszaka, z myślą o córce. Jednak chyba ani razu nie wyciągnęłam ich z szafki.
Z jakich więc pomocy edukacyjnych korzystałam i korzystam podczas organizowania zajęć dla swojego dziecka w edukacji domowej w klasach I-III?
Wszystkich nie dam rady opisać, bo nawet wielu nie pamiętam. Zasygnalizuję jednak te, z których korzystamy najcześciej.

Podstawą są dla nas książki.
Dobrze wyposażona biblioteczka jest bardzo pomocna. Zarówno do rozbudzania ciekawości, poszerzania wiedzy, ale też dla rozrywki i odpoczynku.
Chętnie korzystamy z bibliotek, aby wypożyczać książki.
Wykorzystujemy też czytniki ebooków, do czytania książek kupionych lub wypożyczonych np. w usłudze Legimi.
Do audiobooków korzystamy z aplikacji Audioteka.
Już wspominałam o tym we wcześniejszych postach, że nie stronimy od podręczników. Dzieci na chwilę obecną zobowiązane są do zdawania egzaminów z podstawy programowej. Podręczniki zawierają właśnie treści z tej podstawy. Więc póki są nam pomocne, to korzystamy.
Korzystaliśmy w klasach 1-3 z podręczników wskazanych przez szkołę – np. Incredible English do nauki angielskiego dla Starszaka.
Używaliśmy też innych niż polecała szkoła. Np w. tym roku w szkole u córki- ja zaproponowałam szkole serię Lokomotywa, ale córce kupiłam tylko 3 zeszyty ćwiczeń. Tyle nam wystarczy.
Jeszcze wspomniałabym tu o różnorakich książeczkach z łamigłówkami. W formie zabawy pozwalają przećwiczyć sporo umiejętności szkolnych.
W zeszłym roku korzystaliśmy też z kilku książeczek z serii PUS. Teraz chwilowo córka straciła nimi zainteresowanie. Może jeszcze wrócimy do nich z czasem.
Wykorzystywałam też gotowe karty pracy drukowane z różnych żródeł do przerobienia różnych tematów (m. in. z portali SuperKid, BAZGROSZYT). Częściej z synem, teraz mniej z córką.
Korzystamy z różnorakich stron, platform internetowych, jako pomocy do nauki i zgłębiania tematów, którymi dzieci się interesują. Korzystaliśmy między innym ze stron Printoteka, Mimowa, SuperKid, Nauka. To lubię. Junior, KHAN Academy, Matlandia Junior i pewnie wielu innych, których już nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
Teraz z młodszą córką, bardziej z aplikacji, nie tylko stricte edukacyjnych, na urządzenia przenośne korzystamy
Żeby tylko wspomnieć o kilku:
Memrise do nauki angielskiego (plus wprawka z czytania), Syn korzystał w 1-3 z Duolingo,
Scratch Junior- programowanie,
Minecraft- budowanie, orientacja przestrzenna,
Audioteka i Legimi- do audiobooków i ebooków,
Montessori Preschool- różne zadania inspirowane metodą Montessori.
Kolejna kategoria pomocy edukacyjnych –gry/zabawki edukacyjne– to temat. rzeka. W tej kwestii się nam sporo zmieniło. Wydaje mi się, że ze Starszym więcej mieliśmy różnych gier i zabawek edukacyjnych. Pewnie nawet są gdzieś w domu na Suwalszczyźnie. Ale tu na Maderze, do bieżącej pracy z Młodszą, nie mam prawie nic. Chyba, że do kategorii tej zaliczymy lego i klocki legopodobne. Tego to się nam i tu już uzbierało sporo.
Z pomocy wykonanych samodzielnie mamy trochę, czekają w Polsce. Są tam m. in. inspirowane metodą Montessori pomoce matematyczne, czy różne wydrukowane i zalaminowane materiały edukacyjne, co to miały służyć też córce. Ale są trochę za daleko. Może w czasie wakacji w Polsce do czegoś wrócimy.
Spośród nie wymienionych wyżej wymieniłabym jeszcze gry planszowe. W Polsce mamy ich więcej. Tu w sumie tylko kilka pozycji : Rummikub, Uno, Super Farmer – czyli takie raczej matematyczne, poza nimi 2 gry tematyczne w stylu „duble”.
W pracy z Młodszą przysługują się nam szczególnie materiały plastyczne różnorodne, w tym plasteliny, ciastoliny, piankoliny.
Poza tym niezbędne są papier, taśma bezbarwna lub dwustronna i nożyczki. Młodsza potrafi przy pomocy tego zrobić sobie sporo zabawek, jednocześnie ćwicząc motorykę.
Jeszcze wspomnę o takich mniej oczywistych pomocach naukowych. Nam stale służą: lornetka, lupa, mikroskop kieszonkowy (stołowy też mamy, ale w Polsce) oraz kompas i taśma miernicza. Poza tym drobny sprzęt sportowy– piłki, taśmy, skakanki, rakietki…
Czasem wystarczy po prostu piasek, kamienie czy patyk oraz otwarte oczy i chętny umysł, by lepiej zrozumieć świat.

Jak widać pomoce edukacyjne to szeroki temat. Można ich używać mniej lub więcej, kupować lub pożyczać, a nawet wykonywać samodzielnie czy z dziećmi. Wszystko zależne jest od potrzeb, możliwości i zainteresowań rodziny i konkretnego dziecka.
Może zechcesz podzielić się, drogi Czytelniku, swoimi doświadczeniami, jeśli masz lub miałeś dzieci w edukacji wczesnoszkolnej.
Napisz w komentarzu 1-2 pomoce, które najbardziej przysłużyły się Twojemu dziecku w klasach I-III?