Czy po czterdziestce można nauczyć się pisma szkolnego?

Wybierając dla naszych dzieci edukację  domową mieliśmy świadomość, że przejmujemy na siebie odpowiedzialność za wszystko, czego w kontekście edukacji szkolnej się nauczą.

Drogi do realizacji tego są różne. Możemy korzystać z różnych narzędzi czy posiłkować się wsparciem innych osób.

Wraz z wyborem edukacji domowej zdecydowaliśmy, że to głównie ja będę z dziećmi przerabiać materiał szkolny i przygotowywać je do egzaminów klasyfikacyjnych w szkołach.

Z pewnymi elementami, jak nauka czytania, szło dość łatwo, bo książki i czytanie to mój żywioł. Inne musiałam najpierw sama poznać, by przekazać je dziecku.

Tak jest z nauką pisania.

Moje własne pismo, wypracowane w szkole podstawowej, jest bardzo zbliżone do osławionego pisma lekarskiego z czasów, kiedy lekarze wypisywali recepty odręcznie. I nie sądzę, by wpływ miały na to studia na Akademii Medycznej.
Już w liceum starać się musiałam bardzo, by moje prace pisemne były możliwe do odczytania przez nauczyciela. Co jednak mi nie przeszkadzało w pisaniu dziesiątek listów do znajomych ( czasy sprzed telefonów komórkowych;).

Pismo wyniesione z własnej edukacji szkolnej, kiedy piszę szybko, ale chcę by dało się odczytać (przynajmniej przeze mnie ;))

Obecnie też tak piszę, kiedy piszę tylko dla siebie, kiedy się spieszę, kiedy chcę wylać myśli na papier. Odczytanie listy zakupów w sklepie, to czasem loteria.

Zabierając się za naukę pisania z pierworodnym, w 2016r., na podstawie własnych doświadczeń, rozmów z innymi rodzicami ED i wiedzy w internecie, zdecydowałam, że nie będziemy korzystać z kroju pisma obecnego w zeszytach ćwiczeń z zadaniami dla klas 1-3.

Wspominałam już na tym blogu o metodach nauki pisania, wykorzystywanych w naszej edukacji domowej w jednym z pierwszych tekstów: Podręczniki w edukacji domowej- korzystać czy nie?.

Osobiście, żadnego innego pisma do nauczania dzieci, poza tym wyuczonym w szkole, nie znałam. A żeby nauczyć dziecko praktycznej umiejętności, jak pisanie konkretnych kształtów liter, sama najpierw musiałam nauczyć się je pisać.

Przechodząc po raz pierwszy, z synem, proces nauki pisania wybrałam metodę nauki pisania metodą płynnego ruchu. Przeszliśmy oboje, i ja, i syn, przez cały proces. Od ćwiczeń wprowadzających, utrwalających sekwencję ruchów, przez ćwiczenia koniczynowe, po ćwiczenia liter i ich połączeń. Sprawdziło się nam to do pewnego momentu.
Efektem ubocznym była poprawa mojego pisma. Pamiętam, jak mój mąż był zaskoczony, kiedy w czasie zwiedzania Opactwa w Tyńcu, wpisywałam się do jakiejś księgi i on był w stanie odczytać to, co piszę.

Ale już w klasie czwartej u syna pojawiło się ryzyko dysgrafii ( o czym się dowiedzieliśmy na, obowiązkowych w tamtych czasie dla uczniów ED, badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej).
Poza fizjologicznymi czynnikami przyczyniło się do tego również to, że po względym opanowaniu kroju pisma i sposobu pisania przez syna w klasie 3, odpuściliśmy zupełnie ćwiczenia kaligraficzne.
A jeszcze dokładając do tego niechęć syna do pisania odręcznego… efekt jest, jaki jest.
Dobrze, że sprawność manualna, to nie tyko pisanie. Syn lubił i nadal lubi rysować.

Pozostałości w moim piśmie z czasu nauczania pisania Starszaka metodą płynnego ruchu

Do swojego pisma przejęłam wiele liter z nauki pisania metodą płynnego ruchu. Kiedy chcę napisać coś ładnie i czytelnie, korzystam z tych liter.

Mieliśmy jeszcze w czwartej klasie syna moment z Ortograffiti, poleconym w poradni, i wprowadzaniem u syna tzw. pisma bibliotecznego, uproszczonego, ale nie była to próba udana.

Nawiązanie do pisma bibliotecznego polecanego w metodzie Ortograffiti dla zagrożonych dysgrafią. Litery bez łączników

Minęło kilka lat i teraz druga pociecha jest w pierwszej klasie szkoły podstawowej.

W metodzie „pętelkowej” (płynnego ruchu) z czasem dostrzegłam kilka wad. Wśród nich są trudne połączenia niektórych liter ( do tej pory nie udało mi się ich wprowadzić do własnego pisma). W związku z tym dla córki szukałam czegoś innego.

Nowe wydawnictwo i metoda pani Ewy Landowskiej bardzo mnie zaciekawiły. Już w przedsprzedaży kupiłam w wydawnictwie cały zestaw do nauki pisania, z dodatkowymi zeszytami ćwiczeń dla mnie.

Po zapoznaniu się z podręcznikiem, okazało się jednak to wszystko dość przytłaczające dla mnie. Tyle nowych pojęć, zasad, i z góry założony długi, kilkuletni czas ćwiczeń trochę mnie zniechęciły.
Jednak w końcu zdałam sobie sprawę, że w tej chwili nic lepszego na rynku nie ma. I że nie potrzebuję innej, lepszej metody, ale włożenia wysiłku we własną naukę kolejnego wzoru pisma, a potem przekazanie tego córce.

Nie muszę od razy idealnie pisać tym pismem. Wystarczy, że będę o kilka kroków przed córką, aby móc ją prowadzić.

Zaczęłam ostatnimi dniami czytać podręcznik i wprowadzać wzory tych liter do mojego pisma. Teraz jeszcze zostało odnalezienie moich zeszytów ćwiczeń i ruszam dalej z regularnymi ćwiczeniami.

Pierwsza moja próba pisania liter z Podręcznika do nauczania pisma szkolnego p. Ewy Landowskiej

Wracając do pytania tytułowego- można uczyć się pisma szkolnego i przed czterdziestką, i po czterdziestce.
To uroki edukacji domowej, w której uczą się nie tylko dzieci, ale też rodzice.
I to różnych rzeczy.
Czasem takich, których nie wybraliby, gdyby nie edukacja domowa.
Np. tabliczka mnożenia powyżej 5×5 , na palcach dłoni. Znałam tylko sposób mnożenia przez 9 na palcach.

Ale to już opowieść na inny raz.

Opublikowane przez burnevel

Kobieta, Żona, Mama, Edukatorka Domowa, Pani Domu, piszę jako Burnevel o moich doświadczeniach i poszukiwaniach Dobra, Prawdy i Piękna. Mieszkam część roku na Suwalszczyźnie, a część na Maderze, w międzyczasie odwiedzając inne regiony Polski i świata.

2 myśli w temacie “Czy po czterdziestce można nauczyć się pisma szkolnego?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s